Wyprawy KTR Sigma trochę dalej od domu

Wycieczka do Klępska i okolic - 28.06.2015

O Kościele w Klępsku dowiedziałem się od Rysia i Andrzeja. Po pewnym czasie razem z Jolantą mieliśmy okazję zobaczyć go na własne oczy i zapadł nam głęboko w pamięci. Można to nazwać przypadkiem, szczęściem a może przeznaczeniem gdy w pobliżu Kościoła znalazłem kluczyki od samochodu, które jak się okazało należały do księdza proboszcza tej parafii. Podczas mszy ks. Olgierd Banaś wspomniał o świeżo wydanym albumie ze zdjęciami scen biblijnych namalowanych w tymże Kościele. Po mszy niektórzy parafianie otrzymali go na pamiątkę. Miałem okazję obejrzeć album, a potem również otrzymać go (przesyłką pocztową). Chciałem osobiście podziękować ks. Banasiowi, więc zrodził się pomysł zorganizowania wycieczki do Klępska w większym gronie, aby zainteresować pięknem tego Kościoła innych. I tak nadeszła niedziela 28 czerwca. Lało jak z cebra prawie całą noc, aż do rana. Na szczęście w chwili wyjazdu z domu przestaje padać. Pełni obaw o pogodę wyruszamy z Jolantą na dworzec kolejowy. Po drodze, z jeszcze większymi obawami, dołączają do nas córka Beata z kolegą Darkiem, a na dworcu klubowy kolega Andrzej i niezrzeszony rowerzysta Zbyszek.

Po godz. 9 wysiadamy w Sulechowie, przez który przejeżdżamy zatrzymując się na Rynku. Jadąc krótkim odcinkiem drogi krajowej nr 32 docieramy do Pomnika przyrody "Sosna Waligóra", która powstała najprawdopodobniej ze zrośnięcia dwóch drzew. Z jednego pnia wyrasta osiem powyginanych konarów, które tworzą rozłożystą koronę. Obwód drzewa przy powierzchni ziemi wynosi 527 cm, pierśnica 620 cm, wysokość 23 m, a wiek około 160 lat. Kubek herbaty, kilka fotek i znów jesteśmy na trasie. Z tej samej krajówki skręcamy w stronę Klępska - głównego celu naszej wycieczki. Docieramy na miejsce. Jedyna niedzielna Msza o godz, 10 już trwa. Kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny to jeden z najpiękniejszych w tym regionie. Jest zabytkiem reprezentującym unikalne wartości artystyczne protestanckiej architektury z renesansowym wystrojem wnętrz, o konstrukcji szachulcowej. Po Mszy i chrzcinach dwójki dzieci nadszedł moment, kiedy mogę osobiście podziękować księdzu za album. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i ksiądz nas opuszcza spiesząc się na Mszę do innego kościoła. Nami i inną grupką turystów zajęła się przewodniczka, która nas oprowadziła oraz rzetelnie i starannie opowiedziała o kościele. Z empory za ołtarzem mogliśmy w całej okazałości obejrzeć sąd ostateczny.

Niesprzyjająca pogoda zmusiła nas do założenia cieplejszych rzeczy. Rozgrzewającej zupki nie udało się załatwić, więc musiały wystarczyć zimne naleśniki z konfiturą. Z Klępska do Nowego Kramska jest bardzo blisko, a tam już czekał na nas pałac wybudowany w XIX w przez Emila Rudeliusa. Był on siedzibą rodu do zakończenia II wojny światowej, a obecnie w pałacu mieści się biblioteka. W Nowym Kramsku urodził się Łucjan Królikowski - polski franciszkanin, autor książki pt. "Skradzione dzieciństwo". Tu w dzieciństwie mieszkał też Zbigniew Jujka - znany polski rysownik. Za sprawą naszej córki, która dopiero zaczyna sezon rowerowy, z wiatrem w plecy rozwinęliśmy zawrotną prędkość 16 km/h i popędziliśmy do Babimostu. Nazwa tego miasta wywodzi się od skłóconych ze sobą córek dwóch wieśniaków, mieszkających na przeciwległych brzegach Gniłej Obry. Prały one nad wodą, korzystając z dwóch pomostów położonych tak blisko siebie, że łatwo można było po nich przekroczyć rzekę. Babimojski rynek przywitał nas swoim pięknem, wraz z okazale prezentującym się ratuszem. Lecz ma on swoją ponurą przeszłość z czasu "potopu szwedzkiego". Pośrodku rynku stoją na empirowych kolumnach dwie figury: Matki Boskiej i św. Wawrzyńca. Ustawiono je w miejscach gdzie szwedzcy żołdacy spalili na stosach dwóch księży katolickich. Odwiedzającym Babimost chciałbym polecić do obejrzenia budynek plebani, który powstał w 1916r, na wzór dawnych dworów, przykryty wysokim łamanym dachem mansardowym. Jak również organistówkę, która powstała a XVIII w, o konstrukcji szachulcowej z oknami powiekowymi. Początkowo w budynku mieszkał organista, a od 1974r rezydują w nim siostry Felicjanki. Pieczątki kościelnej nie udało nam się zdobyć, ale są pamiątkowe zdjęcia na tle tych obiektów. Oczywiście nie mogło zabraknąć fotki na moście w Babimoście. A tak na marginesie Zgniła Obra wcale nie jest zgniła.

Ruszamy dalej i przy wciąż tej samej zawrotnej prędkości docieramy na teren Babimojskiego Centrum Sportu i Rekreacji. To tutaj 21 sierpnia 2014r. z okazji XXXII Ogólnopolskich Dni Pszczelarza litewski artysta pan Rytis Konstantinavicius podjął się pobicia rekordu Guinnessa w kategorii "Największy gliniany garnek na świecie". Z podziwem i zachwytem oglądaliśmy ten wielki, mierzący 310,5 cm garniec do miodu, a zdjęcie na jego tle potwierdza jego imponujące rozmiary. Tylko szkoda, że był pusty. Prostą drogą przez Chobienice docieramy do Zbąszynia, który wita nas poprawą pogody. Lody zjedzone na rynku w towarzystwie koźlarza dodają nam sił ochoty do dalszej jazdy. Zwiedzamy nad brzegiem jeziora Błędno zachowane częściowo wały kurtynowe i bastiony twierdzy typu staroholenderskiego z początku XVIIIw. Pośrodku wału zachowała się późnorenesansowa wieża wjazdowa z 2 poł. XVIw. Dziś pozostałości twierdzy są atrakcją turystyczną jako zabytek budownictwa obronnego. W Wielkopolsce podobny obiekt zachował się jeszcze tylko w Brudzewie koło Turku.

I na tym kończy się nasza wycieczka. Piękna promenada wzdłuż jeziora zaprowadza nas na dworzec kolejowy w Zbąszyniu. Niezmęczeni i co najważniejsze nieprzemoknięci wracamy do domu. Myślę, że również zadowoleni z doznanych wrażeń - Zbyszek np. zamierza pokazać żonie kościół w Klępsku. Dziękuję grupie za uczestnictwo i miłe towarzystwo. Zapraszam do galerii.

©Adam