Wyprawy KTR Sigma trochę dalej od domu

Relacja z wyprawy rowerowej na Dolny Śląsk i Skalne Miasta w Czechach 12 - 27.07.2014

Na swoją dwutygodniową wyprawę Klub Turystyki Rowerowej Sigma nieprzypadkowo wybrał Dolny Śląsk. Nasze obawy budziły jedynie spore różnice wysokości na trasie, które powodują, że jazda rowerem nie jest łatwa, wymaga kondycji i odpowiedniego przygotowania. Ale z drugiej strony bogactwo zabytków kultury sprawia, że jest to wyjątkowe miejsce dla turystów. Szlaki turystyczne prowadzą przez tereny o bogatych walorach krajobrazowych, a wiele z nich ma charakter tematyczny, pokazują nam historię, kulturę i architekturę regionu. Nie jedziemy konkretnym szlakiem, ale program jest tak opracowany by w ciągu kilkunastu dni zwiedzić wybrane zamki, pałace, obiekty sakralne, podziemne trasy turystyczne, oraz Skalne Miasta w Czechach. Pomysłodawcami wyprawy na Dolny Śląsk byli Ewa ze Zbyszkiem. Noclegi zostały zarezerwowane już w styczniu, głównie w Szkolnych Schroniskach Młodzieżowych i Gospodarstwach Agroturystycznych. Na wyprawę zdecydowało się pojechać 9 osób, po tygodniu dojechały 2 osoby. Z tego: 7 osób z KTR Sigma z Poznania, Ewa, Beata, Jola, Andrzej, Zbyszek, Adam i Ryszard, 2 osoby Ewa i Darek z STKKol. "88" ze Szczecina, Renata z STR Ekorama Legnica i Magda - niezrzeszona.

Pierwszy dzień (sobota) 12.07.2014 Trasa: Brzeg - Strzelin - Biały Kościół - Witostowice - Nowina - ok. 83 km

Z praktyki wiemy, że kolej nie ułatwia życia rowerzystom, tak było też i tym razem. Na pociąg TLK HETMAN relacji Poznań - Rzeszów, odj. z Poznania o godz. 6.31 mogliśmy zakupić w przedsprzedaży tylko 4 bilety na rowery, pozostałe przewozimy jako bagaż za dodatkową opłatą. Na dworcu okazało się, że brak jest przedziału z miejscem na rowery. Obsługa pociągu po rozmowach godzi się zabrać nas, co oznacza blokowanie przejść dla pasażerów w pierwszym i ostatnim wagonie. Wysiadamy z pociągu w Brzegu, tu dołącza do nas Renata z Legnicy. Jedziemy do szesnastowiecznego Zamku Piastów Śląskich - zwanego Śląskim Wawelem, gdzie zwiedzamy muzeum zamkowe, które w ramach ekspozycji stałej prezentuje historię miasta, dzieje Piastów Śląskich oraz rzeźbę i malarstwo śląskie. Zwiedzamy też gotycką bazylikę św. Mikołaja oraz pojezuicki barokowy kościół z wykwintnym wystrojem, podziwiamy renesansowy Ratusz. Opuszczamy piękny zabytkowy Brzeg. Jest południe, a przed nami jeszcze ponad 70 km do pierwszego noclegu. Kilka kilometrów od Brzegu, w Małujowicach znajduje się niezwykły kościół św. Jakuba Apostoła, którego ściany pokrywa blisko sto biblijnych gotyckich malowideł. Dziełem sztuki malarskiej jest też strop składający się z 640 desek pokrytych kolorowymi ornamentowymi motywami, z około 1500 roku. Mamy szczęście, kościół możemy zwiedzić dzięki uprzejmości sprzątających go parafian. Przed kościołem znajduje się średniowieczny krzyż pokutny. W Strzelinie zatrzymujemy się przy romańskiej rotundzie św. Gotarda. Jednak Strzelin słynie z najgłębszego wyrobiska granitu w Europie, robi na nas ogromne wrażenie. Przypadkowo spotkana osoba, sobie znanymi ścieżkami doprowadza nas do miejsca, gdzie jest świetny widok na całą kopalnię. Czujemy się, jakbyśmy stali nad glębokim wielkim kanionem. Przed nami jeszcze miejscowość położona na stoku Wzgórz Strzelińskich - Biały Kościół, gdzie znajduje się XIII - wieczny kościół, oraz Witostowice z zamkiem na wodzie. Odszukujemy sołtysa, który posiada klucze od obiektu i chętnie oprowadza nas po dość mocno zniszczonym zamku, opowiadając jego historię. Czeka nas jeszcze 3 kilometrowy podjazd na Wzgórza Strzelińskie, a z drugiej strony długi zjazd do Nowin, gdzie w prawdziwie wiejskiej zagrodzie pełnej kwiatów i drzew owocowych, czeka nas zasłużony nocleg.

Drugi dzień (niedziela) 13.07.2014 Trasa: Nowina - Henryków - Ząbkowice Śląskie - Kamieniec Ząbkowicki - Bardo - Kłodzko - ok. 74 km

Po śniadaniu przechadzamy się po ogrodzie, podziwiając pomysłowość gospodarzy w jego urządzeniu z wykorzystaniem elementów narzędzi rolniczych oraz małej architektury. O godz. dziewiątej ruszamy na trasę, żegnani przez miłą starszą panią, która podziwia nasze koleżanki objuczone ciężkimi sakwami. Jedziemy do Henrykowa, gdzie znajduje się jeden z najcenniejszych zabytków sakralnych w Polsce - Opactwo cystersów. Z przewodnikiem zwiedzamy barokowy klasztor, kościół z bogatym wyposażeniem barokowym oraz Mauzoleum Piastów. Klasztor słynie z "Księgi Henrykowskiej' spisywanej przez opata od 1269 r. Szkoda tylko, że obowiązuje zakaz robienia zdjęć, a zwiedzający wyposażeni w aparaty są bacznie obserwowani. Dziwi też postępująca komercjalizacja, która swoim zasięgiem obejmuje także zabytki sakralne. Nie tylko w Pizie mają krzywą wieżę, my jedziemy do Ząbkowic Śląskich by zobaczyć budowlę z XV wieku, która ma odchylenie od pionu ponad 2 metry. Na szczycie wieży znajduje się punkt widokowy. W parku znajdują się ruiny ząbkowickiego zamku, którego dzieje są niezwykle interesujące. W rynku oglądamy zabytkowy Ratusz, który ma wiele cech z architektury sakralnej, ze strzelistą wieżą zdobioną rzeźbami. Posileni obiadem w miejscowej restauracji udajemy się do Kamieńca Ząbkowickiego gdzie na wzgórzu nad Nysą Kłodzką wznosi się potężny neogotycki zamek książąt Hohenzollernów. W Bardo zwiedzamy ogromną Bazylikę Mniejszą z przepięknym wystrojem barokowym. Dziś mamy nocleg w Wojciechowicach k/Kłodzka, od strony Bardo właśnie, ale nie chcemy jechać ruchliwą ósemką, jedziemy Przełomem Bardzkim, przez Ławicę do Kłodzka, około dwudziestej jesteśmy na miejscu. Na tej wyprawie z tras wracamy dość późno, dużo czasu poświęcamy na zwiedzanie, codziennie też godzinę przeznaczamy na obiad.

Trzeci dzień (poniedziałek) 14.07.2014 Zwiedzanie Klodzka - ok. 16 km

Zwiedzanie 1000 - letniego Kłodzka jednego z najpiękniejszych miast Dolnego Śląska rozpoczynamy od górującej nad miastem Twierdzy. Oprowadza nas przewodnik przebrany za pruskiego żołnierza, oglądamy ogromne bastiony i komnaty, idziemy podziemnym zawilgoconym, zimnym i ciemnym labiryntem chodników minerskich. Z tarasu widokowego na szczycie twierdzy rozciąga się wspaniały widok na całe miasto. Jeszcze tylko krótka sesja zdjęciowa z naszym przewodnikiem i opuszczamy ogromną i tajemniczą budowlę. Udajemy się pieszo na zwiedzanie miasta, rowery zostawiamy spięte przed wejściem do twierdzy, stoją tu bezpiecznie do naszego powrotu. Zwiedzamy gotycki kościół p.w. Wniebowzięcia NMP z bogatym barokowym wystrojem i wieloma dziełami sztuki, barokowy kościół Franciszkanów, gotycki most św. Jana, który formą i wystrojem przypomina Most Karola w Pradze. Od XVI do XVII wieku na moście ustawiono sześć barokowych figur ufundowanych przez bogatych mieszczan. Spacerujemy uliczkami Starego Miasta przyglądając się zabytkowym kamieniczkom z ciekawymi portalami. Dochodzimy do rynku, gdzie w jednej z licznych kawiarenek robimy przerwę na kawę. Dziś mamy dzień luzacki, po południu zaplanowaliśmy grillowanie. Odbieramy ze sklepów wcześniej zakupione wiktuały i o siedemnastej jesteśmy już na bazie. Koleżanaki zajmują się przygotowaniem do grillowania żeberek, skrzydełek i kaszanki, inne robią sałatki, a Darek, który został na tej wyprawie naszym głównym "grillującym" ząjął się grillem, dzielnie pomaga mu Andrzej. Jutro czeka nas najdłuższa trasa na tej wyprawie, wyjazd o godzinę wcześniej.

Czwarty dzień (wtorek) 15.07.2014 Trasa: Kłodzko - Wambierzyce - Ratno Dolne - Nowa Ruda - Głuszyca - Mieroszów - Golińsk - 88 km

Punktualnie o ósmej żegnamy się z kierowniczką noclegowni p. Anną i przez Kłodzk kierujemy się w stronę Wambierzyc do Sanktuarium Maryjnego zwanego "Śląską Jerozolimą". Monumentalna barokowa bazylika z bogatym i cennym wystrojem stoi na wzgórzu, do której prowadzą ogromne schody. Zwiedziliśmy Ruchomą Szopkę z XIX wieku składajacą się z 800 wyrzeźbionych postaci, z tego 300 jest ruchomych. Po krótkiej przerwie na drugie śniadanie, jedziemy do Ratna Dolnego, gdzie zatrzymujemy się najpierw przy wiadukcie nieczynnej linii kolejowej i wchodzimy na wiadukt, z którego widać ruiny średniowiecznego zamku rycerskiego. W Nowej Rudzie decydujemy się na wejście do najbardziej niebezpiecznej kopalni świata. Obecnie turystom odwiedzającym kopalnię węgla kamiennego "Piast" nic nie grozi. W przeszłości dochodziło do uwalniania się olbrzymiej ilości tlenku węgla, ginęło bardzo wielu górników. Atrakcją jest 700-metrowy spacer podziemnymi chodnikami oraz przejazd górniczą kolejką, jedyną w Polsce dostępną dla turystów. Jest także ekspozycja sprzętu górniczego i wystawa minerałów. Kilkanaście kilometrów za Nową Rudą, odnajdujemy najdłuższy tunel w Polsce. Są to dwa równolegle tunele kolejowe wydrążone pod Małym Wołowcem, o długości 1560 m i 1601 m. Coraz częściej zatrzymujemy się, by fotografować krajobrazy, które przyciągają nasz wzrok, z prawej strony mijamy Góry Sowie, a za Głuszycą jedziemy przez Park Krajobrazowy Sudetów Środkowych. W fotografowaniu prym wiedzie Ewa z STKKol. 88, która na tej wyprawie wykonuje ponad 2 tys. zdjęć, widzi wszystko, co jest warte sfotografowania. Do agroturystyki w Golińsku dojeżdżamy około godziny dwudziestej.

Piąty dzień (środa) 16.07.2014 Trasa: Golińsk - Mezimesti - Teplice - Mezimesti - Golińsk - 35 km

Z Golińska mamy tylko 2 kilometry do granicy z Czechami. Naszym celem jest dziś adrspachsko - teplicki piaskowcowy płaskowyż, wielkie dzieło przyrody w postaci skalnych wież, grzbietów, dzikich półek skalnych, jarów i labiryntów, powstałe w wyniku wietrzenia i erozji skał. W północnej części płaskowyżu powstało Adrspachskie Skalne Miasto, które tworzą oddzielne baszty, filary, a w południowej części Teplickie Skalne Miasto, tu są wyraźnie zwarte ściany skalne wysokości kilkudziesięciu metrów. Dwa miasta skalne oddzielone są od siebie głębokim Wilczym Jarem. Są dwa oddzielne wejścia, jedno w Adrspach, gdzie bilet kosztuje 70 koron, trasa zwiedzania dł. 3,5 km, i drugie w Teplicach, bilet kosztuje także 70 koron, trasa zwiedzania 6 km. My jedziemy do Teplic, rowery zostawiamy spięte na parkingu samochodowym. Jest dużo turystów, także z Polski, przy wejściu na skalne gniazdo, gdzie urządzony jest punkt widokowy, czekamy kilkadziesiąt minut w kolejce, mimo że wejście jest strome, po schodach i drabinkach. Idąc wyznaczonym szlakiem podziwiamy skały o różnych nazwach: Odyniec i Pies, Niedźwiedź Polarny, Śledzik czy Skalna Narzeczona. Po obejściu Teplickich Skał żółtym szlakiem turystycznym przez Wilczy Jar dochodzimy do sąsiednich Adrszpachskich Skał, które są częściej odwiedzane przez turystów. Mijamy wiele fantazyjnych skał oznakowanych tabliczkami z nazwami: Głowa Cukru, Kochankowie, Diabelski Most i wiele innych. Przechodzimy uciążliwe dość strome podejścia i zejścia, ale efektowne krajobrazowo. Po wykupieniu dodatkowego biletu płyniemy tratwą po małym jeziorku adrszpachskim, potem idziemy do Wielkiego Wodospadu. Przed wyjściem obchodzimy szlakiem Jezioro Piskowna, które powstało w dawnym kamieniołomie piaskowca. Przepiękne widoki wystających nad wodę skał i odbijających się malowniczo w lustrze wody, są dopełnieniem dzisiejszych niesamowitych wrażeń. Do Teplic, gdzie zostawiliśmy rowery, wracamy pociągiem jedną stację kolejową.

Szósty dzień (czwartek) 17.07.2014 Trasa: Golińsk - Mezimesti - Lachov - Bukovice - Hlavnov - Brumovskie Skały - Hlavnov - Bukovice - Pekov - Jetrichov - Mezimesti - Golińsk - 48 km

Za namową właściciela agroturystyki w Golińsku, gdzie mieszkaliśmy, pierwszego dnia zwiedziliśmy dwa skalne miasta, a nie jedno jak planowaliśmy. Dlatego zaoszczędziliśmy czas, by zobaczyć następnego dnia Broumovskie Skały (Broumovskie Ściany). Ostatni odcinek drogi to prawie trzykilometrowy podjazd pod górę, której szczyt nazywa się Hvezda. Rowery spinamy poniżej na parkingu, wchodzimy na szczyt, na którym znajduje się kaplica Matki Boskiej Śnieżnej zbudowana w pierwszej połowie XVI wieku z piaskowca w barokowym stylu. Na szczycie krzyżują się szlaki turystyczne, a obok kaplicy znajduje się schronisko w szwajcarskim stylu. Warto wejść do środka, gdyż z tarasu możemy podziwiać piękną panoramę na broumovską kotlinę. Poniżej schroniska, przy stoisku z czeskim piwem zauważamy "Psi bar", gdzie stoi miska z wodą. Skały różnią się od tych widzianych poprzedniego dnia. Są niższe, jest tu wiele tzw. grzybów skalnych porośniętych mchem i osiągających kilka metrów wysokości. Trasy obfitują w ułatwienia dla turystów, liczne schody, poręcze, mapy, tablice informacyjne. W drodze powrotnej po szaleńczych kilku zjazdach zatrzymujemy się na obiad przy poleconej nam restauracji Sveta Magdalena w Jetrychov. Ustawiamy rowery, gdy nagle lunął deszcz, potem grad, po kilkunastu minutach woda płynie całą szerokością jezdni, a przy tym świeci słońce. Zamawiamy dania, czeskie knedliki z pieczoną wieprzowiną sosem i duszoną kapustą i inne, długo nie czekamy, dania są smaczne i niedrogie. Przed wyjściem otrzymujemy wszyscy mapy z trasami rowerowymi okolicy oraz przewodniki.

Siódmy dzień (piątek) 18.07.2014 Trasa: Golińsk - Chełmsko Śląskie - Krzeszów - Wałbrzych - Zagórze Śląskie - Lubachów - 75 km

Z przyjemnością opuszczamy Golińsk, gdzie warunki w pokojach mieliśmy bardzo dobre, ale z kuchni mogliśmy korzystać w ograniczonym zakresie, trochę miejsca w lodówce i pozwolono nam zagotować wodę na kawę czy herbatę, pod czujnym okiem gospodarzy. Dziś mała zmiana trasy, z inicjatywy Andrzeja, który zresztą jest doskonałym prowadzącym całą naszą wyprawę. Zbaczamy do Chełmska Śląskiego, które już w średniowieczu było ważnym ośrodkiem sukiennictwa. Są tu drewniane domki tkaczy zwane "Dwunastoma Apostołami" z 1707 roku. Zachowało się 11 domków, dwunasty zwany "Judaszem" spłonął. Znajdują się w nich warsztaty rzemieślnicze i ekspozycja muzealna. Dziś najważniejszym zabytkiem na naszej trasie jest Opactwo Cystersów w Krzeszowie, zwane "Perłą Baroku". Bazylika Mniejsza oraz kościół św. Józefa, robią na nas ogromne wrażenie. Cały kompleks zachwyca swoimi walorami artystycznymi, zgromadzonych jest tu wiele dzieł sztuki śląskiego baroku. Dziś przemieszczamy się południowymi dzielnicami Wałbrzycha w kierunku Lubachowa, gdzie w Schronisku mamy następne cztery noclegi. Zatrzymujemy się w Podgórzu przy zabytkowym wiadukcie, tutaj też spotykamy się z dwójką klubowiczów, którzy dziś przyjechali do nas z Poznania. Adam jest namiętnym zbieraczem odznak turystyczno - krajoznawczych, na szlakach dzielnie towarzyszy mu żona Jola, która w klubie dała się poznać jako mistrzyni smakowitych wypieków. Jedziemy już razem na pstrąga do smażalni nad rzeką Pełcznica. W Zagórzu Śląskim robimy zaopatrzenie, do zamku pojedziemy w następnym dniu.

Ósmy dzień (sobota) 19.07.2014 Trasa: Lubachów - Świdnica - Witoszów Dolny - Zagórze Śląskie - Lubachów - 45 km

Prawie codziennie przed wyjazdem na trasę, Darek - nasz główny mechanik, reguluje komuś z grupy hamulce, przerzutki, dziś Beata - najmłodsza z naszej grupy ma drobną awarię. Bywa, że i na trasie trzeba wymienić klocki hamulcowe, czy coś dokręcić, odbywa się to sprawnie i fachowo. Beata i Magda, to dwie uczestniczki, które często ze sobą konkurują w podjazdach na wzniesienia, których tu nie brakuje. Kilka minut po dziewiątej jedziemy w kierunku Świdnicy. W połowie drogi nasz wzrok przykuwa ogromne pole pięknych słoneczników, zatrzymujemy się i robimy sesję zdjęciową. W Świdnicy znajduje się wyjątkowy na skalę światową Kościół Pokoju, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Zbudowany jedynie z drewna gliny, piasku i słomy. Czekamy na swoją kolejkę, przed nami są Japończycy. Po wejściu wysłuchujemy kikunastominutowej audycji z taśmy o historii kościoła. Na zabytkowym cmentarzu przykościelnym, gdzie znajdują się barokowe i klasycystyczne epitafia, spoczywa pradziadek kanclerza Bismarcka. Na świdnickim Rynku zostawiamy rowery pod opieką Magdy i wchodzimy na wieżę ratuszową gdzie znajduje się punkt widokowy. Z góry oglądamy odrestaurowane, piękne zabytkowe kamienice, wieża wyposażona jest też w multimedialne panele dotykowe. Z Rynku jedziemy do gotyckiej Katedry z najwyższą wieżą na Śląsku. Odbywa się msza, więc fotografujemy i podziwiamy przepiękne cztery portale z rzeźbami wykonanymi z piaskowca. Dziś upał niesamowity, ponad 30 st. C, a my mamy bogaty program zwiedzania. Ponad godzinę spędzamy w Muzeum Broni i Militariów w Witoszowie Dolnym, które prowadzi pomysłodawca i założyciel, niesamowity pasjonat p. Stanisław Gabryś. Są to czołgi, samoloty, wyrzutnie, broń krótka i długa, egzemplarze pokazywane w ekspozycji są unikatowe, na skalę nie tylko krajową. Opowieściom o broni i militariach nie byłoby końca, my jednak musimy jechać dalej, do Zamku Grodno w Zagórzu Śląskim. Zamek pochodzi z 1198 roku i wznosi się nad malowniczą doliną Bystrzycy Świdnickiej. Oczekujemy na swoją kolejkę, by wejść z przewodnikiem, chwila odpoczynku jest potrzebna, w upale wspinaliśmy się do zamku na szczyt góry Choina. Mury zamku Grodno kryją w sobie niewielkie muzeum, gdzie zobaczyć można eksponaty z różnych okresów. Dla nas dużą atrakcję stanowi wieża, skąd mamy widok na piękną górzystą okolicę. Jedziemy w kierunku naszej bazy, wokół Jeziora Bystrzyckiego, na którym zbudowana jest zapora z bloków kamiennych. Zapora ma 44 m wysokości i 230 m długości. Objeżdżamy ją z każdej możliwej strony i wracamy do Schroniska z zakupami na wieczornego grilla. Dziś menu składa się z żeberek i kaszanki, na jutro przyprawiamy i zostawiamy w lodówce karkówkę. Zajmują się tym jak zwykle Ewa (z 88) i Renata, które do krojenia i przyrządzania sałatek angażują wszystkie panie. Darek ma dziś problem, bo w murowanym grillu węgiel drzewny nie chce się palić, pomagamy mu wachlując tackami.

Dziewiąty dzień (niedziela) 20.07.2014 Trasa: Lubachów - Książ - Cisów - Stary Książ - Lubachów - 58 km

W Zamku Książ trzecim, co do wielkości w Polsce, spędzamy trzy godziny. Idziemy z przewodnikiem najpierw trasą "barokową". Największe wrażenie robi reprezentacyjna sala balowa zwana Salą Maksymiliana. Poznajemy najstarsze pomieszczenia zamkowe, które zostały przebudowane podczas II wojny światowej w ramach realizowanego w zamku tajemniczego projektu hitlerowskich Niemiec. W dalszej części trasa prowadzi przez różne sale zamkowe. Na koniec bez przewodnika obchodzimy starannie utrzymane wielopoziomowe tarasy, będące miniaturami ogrodów we francuskim stylu. Późno, bo około piętnastej jedziemy do Zamku Cisy, a właściwie ruin oddalonych kilka kilometrów od Książa. Jedziemy szlakiem wśród lasów, ostatni odcinek po przekroczeniu rzeczki Czyżynka wspinamy się pod górę, dojazd do ruin wymagał od nas pokonania licznych wertepów. Po chwili naszym oczom ukazuje się brama oraz drewniany mostek. Zachowały się liczne fragmenty murów obronnych i znaczna część wysokiego zamku. Po obejściu ruin i zrobieniu obowiązkowych fotek na mostku przed bramą, udajemy się do Pełcznicy, dzielnicy Świebodzic, by wjechać na szlak prowadzący do ruin zamku Stary Książ. Odnajdujemy zielone oznaczenia szlaku, jedziemy wzdłuż rzeki Pełcznicy, w kilkanaście minut potem jesteśmy na miejscu, jeszcze tylko wspinaczka na szczyt góry, bez rowerów do ruin. Fotografujemy nie tylko ruiny, ale też właściwy Zamek Książ, oddalony o 800 metrów od nas. Po zejściu do rowerów, zamiast zawrócić, jedziemy dalej przełomem Pełcznicy i zboczem góry, ale jazda staje się niemożliwa, szlak jest coraz węższy, powalone drzewa, w wielu miejscach barierki, schody, szlak staje się trudny do przejścia dla pieszych. Rowery prowadzimy, nie wystarcza już pomocna dłoń, koledzy, najczęściej Darek i Adam, wracają i przenoszą rowery trudniejszymi odcinkami. Na rozwidleniu szlaków, który jeden prowadził dalej w górę, drugi w dół, zastanawiamy się, co robić dalej, Andrzej jest za tym by iść dalej w górę, ja by schodzić w dół do rzeki, a jest już godzina osiemnasta. Robimy zwiad, Beata poszła w górę, Darek w dół, ja w tym czasie włączyłem w tablecie lokalizację, widać było drogę i mostek na rzece Pełcznicy, po powrocie potwierdza to Darek. Takie są skutki jak rowerzyści próbują jechać szlakiem pieszym. O dwudziestej jesteśmy w bazie, mimo ogromnego zmęczenia, dziś jeszcze robimy grillowanie. Najważniejsze chyba w tym wszystkim jest to, że nikt do nikogo nie ma pretensji, pozostał tylko podziw, przede wszystkim dla naszych koleżanek za hart, jakim wykazały się w trudnej sytuacji.

Dziesiąty dzień (poniedziałek) 21.07.2014 Trasa: Lubachów - Lubiechów - Szczawno Zdrój - Wałbrzych - Lubachów - 55 km

Palmiarnia znajduje się w pobliżu wspaniałego Zamku Książ - Lubiechowie. Na oba te obiekty wczoraj wykupiliśmy wspólny bilet. Ściany, na których widzimy pnącza egzotycznych roślin wyłożono lawą pochodzącą z wulkanu Etna na Sycylii. Jest tu około 300 gatunków roślin. Są między innymi krzewy kawowca i bananowca, owocują mandarynki i cytryny. Dziś nie ma z nami na trasie Joli i Adama, wstali wcześniej i pojechali rowerami do rodziny w Bielawie. My jedziemy do malowniczo położonego Szczawna - Zdroju, najstarszego uzdrowiska na Dolnym Śląsku, obdarzonego przez przyrodę pięknym krajobrazem i mikroklimatem. Panuje upał, więc najpierw idziemy na lody, potem w zabytkowej pijalni wód, sprawdzamy lecznicze działanie różnorakich wód mineralnych. Na zakończenie objeżdżamy Park Zdrojowy, Park Szwedzki i jedziemy do centrum Wałbrzycha. Rynek jest w remoncie, oglądamy z zewnątrz zabytkowe kościoły, wszystkie są zamknięte. Udajemy się do Pałacu Czettritzów, obecnie siedziba Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Pałac został wybudowany w latach 1606 - 1628 przez rodzinę von Czettritz, położony jest na terenie parku, znajdują się tam również dwie wille. W starszej z nich zmarła w 1944 roku księżna angielskiego pochodzenia Maria Teresa Pszczyńska, nazywana księżną Daisy, ciotka Winstona Churchilla. Przy pałacu znajduje się światowej klasy okaz geologiczny- pień karbońskiego drzewa mający blisko 315 mln lat wydobyty z jednej z pobliskich kopalń. Wracając, zaczyna padać i grzmieć, przeczekujemy burzę na przystanku autobusowym. Koło Lubachowa wstępujemy na obiad, do restauracji poleconej nam przez schronisko. Z tarasu mamy piękny widok na zaporę i okoliczne wzniesienia. Podają nam kapuśniak ze słodkiej kapusty, gulasz z kaszą, kompot, obiad nam bardzo smakuje. Przez następne kilka dni 6 osób ma dolegliwości żołądkowe.

Jedenasty dzień (wtorek) 22.09.2014 Trasa: Lubachów - Jaworzyna Śląska - Strzegom - Kłaczyna - Bolków - Świny - Jawor - 77 km

Po czterech noclegach w Lubachowie, pakujemy sakwy i obieramy kierunek Jawor. Zatrzymujemy się w Jaworzynie Śląskiej, w skansenie parowozów. Zgromadzono tu kolekcję parowozów i wagonów kolejowych, a także inne eksponaty związane z kolejnictwem. W Strzegomiu kierujemy się do Bazyliki Mniejszej św. Piotra i Pawła, jest to jedna z najwspanialszych gotyckich budowli sakralnych na Dolnym Śląsku. Udaje się znaleźć osobę świecką, która otwiera nam kościół. Wnętrze zdobią sklepienia krzyżowo-żebrowe w nawach bocznych, gwiaździste w kaplicach i na skrzyżowaniu naw oraz sieciowe w nawie głównej. Wsporniki, które podpierają żebra sklepienne przedstawiają różne postacie oraz motywy roślinne. Na zewnątrz uwagę skupiają przepiękne, bogato rzeźbione portale. Jesteśmy pod wrażeniem tej niezwykłej monumentalnej budowli wzniesionej przez joannitów. Ze Strzegomia kierujemy się na zachód, do małej miejscowości Kłaczyna, gdzie mają się znajdować ruiny zamku. Przy pomocy mieszkańców wsi udaje nam się odnaleźć niewielkie pozostałości, które leżą na wysepce w centrum wsi, otoczone krzewami i rozlewiskami Nysy Szalonej. Jadąc wzdłuż rzeki po niecałej godzinie dojeżdżamy do Zamku Bolków, który jest naszym głównym celem na dzisiejszej trasie. Zamek powstał około roku 1277. Ciekawostką architektoniczną zamku jest wieża w kształcie klina, po której ześlizgiwały się pociski, nie wyrządzając poważnych szkód. Z wieży roztacza się piękny widok na Bolków i okolicę. Nieopodal Bolkowa, na jednym ze wzgórz znajdują się ruiny Zamku Świny. Ruiny są własnością prywatną, zachowały się gotyckie mury wieży mieszkalnej i mury obronne. Od sołtysa Świn otrzymujemy pieczątkę (nie bez przeszkód) na potwierdzenie do książeczek turystycznych i jedziemy do Schroniska Młodzieżowego w Jaworze na nocleg.

Dwunasty dzień (środa) 23.09.2014 Trasa: Jawor - Legnickie Pole - Legnica - Złotoryja - 55 km

Rano wypoczęci, jedziemy do Zamku Piastowskiego w Jaworze. Zamek zbudowano w XIII wieku, od 1746 do lat 50-tych XX wieku znajdował się tu zakład psychiatryczny potem więzienie. Obiekt nie zachwyca swoim wyglądem. Wchodzimy na wieżę widokową, z której roztacza się piękny widok na miasto i okolicę. Perełką Jawora jest Kościół Pokoju wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Z zewnątrz przypomina wielką stodołę, gdyby nie wieża z boku kościoła, ale barokowe wnętrze to prawdziwe arcydzieło. To trudno jest opisać słowami, to trzeba zobaczyć. Opuszczamy piękne zabytkowe miasto Jawor i udajemy się do małej wioski Lednickie Pole, położonej na przedmieściach Legnicy. W bitwie pod Legnicą, która rozegrała się 9 kwietnia 1241 r. Tatarom stawiły czoła wojska pod wodzą księcia śląskiego Henryka Pobożnego, syna świętej Jadwigi, który w tej bitwie poległ. Na początku XVIII wieku została wybudowana potężna świątynia- jest to perła baroku. Udało nam się odnaleźć panią, która jest przewodnikiem. Przewodniczka otworzyła ten niezwykły kościół i opowiedziała jego historię. Pogoda na tej wyprawie nam dopisuje, mało deszczu, ale mamy też wiele upalnych dni, które kosztują nas wiele wysiłku i potu. Program wyprawy, jeśli chcemy go oczywiście zrealizować, nie daje nam wielkiego wyboru, tylko jazda do przodu. W Legnicy zwiedzamy Katedrę p.w. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Przed Ratuszem spotyka nas i zagaduje Prezydent Legnicy p. Tadeusz Krzakowski. Rozmowa dotyczy naszej wyprawy, tras, jakimi jedziemy. Pan Prezydent podpowiada, co możemy jeszcze zobaczyć w Legnicy i zaprasza nas do siebie do Ratusza, gdzie otrzymujemy gadżety. Obchodzimy pieszo centrum miasta, potem prowadzeni przez Renatę objeżdżamy ogromny i zadbany Park Miejski. Renata, mieszkanka tego miasta, emanowała optymizmem i radością życia, co bardzo nam wszystkim pomagało w pokonywaniu codziennych trudów wyprawy. Legnicki Zamek, jedna z pierwszych murowanych warowni na ziemiach polskich, wybudowany został na terenie dawnego grodu w końcu XII wieku. Czekamy do godz. piętnastej, by z przewodnikiem wejść do zamku i wieży widokowej. Widok miasta z wieży robi wrażenie, miasto jest czyste, zadbane, kamienice odrestaurowane. Po wyjściu z zamku jadąc przez miasto oglądamy zabytkowe piękne kamienice. Dom "Pod Przepiórczym Koszem" to pochodząca z XIV wieku narożna kamieniczka bogato przyozdobiona sgraffitem. W Szkolnym Schronisku Młodzieżowym w Złotoryi, gdzie powitał nas deszcz, jesteśmy około godziny dziewiętnastej.

Trzynasty dzień (czwartek) 24.09.2014 Trasa: Złotoryja - Grodziec - Złotoryja - 42 km

Zwiedzanie Złotoryi rozpoczynamy od wizyty w Muzeum Złota, gdzie poznajemy historię górnictwa złota, i gdzie oprócz złota oglądamy różnego rodzaju kruszce. Dziś złota już się nie wydobywa, ale w XIII wieku wydobycie sięgało 50 kg rocznie. Z Muzeum jedziemy do kościoła p.w. Narodzenia NMP. Swój potężny kształt kościół zawdzięcza rycerskiemu zakonowi joannitów. Zachowały się kamienne portale (gotycki i romański) i barokowy ołtarz główny. W kościele znajduje się średniowieczna studnia, prawdopodobnie pozostałość z czasów, gdy kościół był ufortyfikowany i broniony przez mieszczan podczas wojny husyckiej w I połowie XV w. W dolnych kondygnacjach wieży kościoła znajduje się zrekonstruowana biblioteka łańcuchowa. Przy kościele przypadkowo spotykamy mieszkańca Złotoryi, który jest historykiem i przewodnikiem miejskim. Opowiada nam o historii tego miasta. Potem jedziemy do Kopalni Złota Aurelia. Kopalnia jest zamknięta- to znak, że jest tam grupa, a przewodnik zamyka kopalnię od środka. Wchodzimy z rowerami, które zostawiamy przy wyjściu z kopalni, a z przewodnikiem udajemy się na zwiedzanie. Długość korytarza udostępniona turystom wynosi około 100 metrów. Od głównego chodnika odchodzą boczne korytarze, są chłodne, wąskie i wilgotne, zwiedzanie odbywa się w kaskach ochronnych, trwa pół godziny. Opuszczamy Złotoryję i jedziemy do Zamku Grodziec, oddalonego o około 20 km. Pogoda się psuje, zaczyna dość intensywnie padać, jest chłodno, próbujemy przeczekać pod wiatą wiejskiego sklepu, ale po godzinie ruszamy dalej. Zamek położony jest na ogromnej bazaltowej skale, na którą prowadzi asfaltowa kręta droga. Mimo wykupienia biletów, nie możemy zwiedzić sal zamkowych, gdyż mieszczą się w nich kolonie dla dzieci. Spacerujemy po koronie murów zamku, skąd widzimy zaledwie dziedziniec, pada jeszcze deszcz, jest mgła. Po posiłku w miejscowym bufecie, decydujemy się na powrót do Złotoryi, nie jedziemy do Lwówka Śląskiego.

Czternasty dzień (piątek) 25.09.2014 Trasa: Złotoryja - Świerzawa - Wleń - Pilchowice - Jelenia Góra - 68 km

Przed wyjazdem ze Złotoryi robimy fotkę przy bramie 800-lecia miasta i ruszamy w kierunku Świerzawy. Zatrzymujemy się przy romańskim kościele zbudowanym w XIII wieku, który jest jednym z ważniejszych zabytków architektury romańskiej w Polsce. Kościół nie pełni już funkcji sakralnych, jest miejscem muzealnym, słynie ze średniowiecznych malowideł ściennych. Jadąc dalej zatrzymujemy się, by z daleka fotografować Ostrzycę Proboszczowicką, najwyższy szczyt na Pogórzu Kaczawskim, jest to stożek wulkaniczny, zwany "Śląską Fudżijamą". Dojeżdżamy do Wlenia, miasteczka pięknie położonego w dolinie rzeki Bóbr. Na górze od strony zachodniej znajdują się ruiny piastowskiego zamku z dobrze zachowaną basztą, z której roztacza się rozległy widok na Sudety Zachodnie. W centrum miasteczka przy pomniku dziewczyny karmiącej gołębie, robimy sobie dłuższą przerwę. Pomnik gołębiarki jest symbolem tego miasta, tu odbywają się targi gołębi, na które zjeżdżają hodowcy z całego kraju. Na naszej trasie mamy jeszcze Pilchowice, gdzie jest kamienna zapora, druga co do wielkości w Polsce (po Solinie), a najwyższa w kraju. Podjeżdżamy najpierw do dolnej części zapory, gdzie znajduje się elektrownia wodna. Następnie wspinamy się asfaltową drogą na górę zapory, skąd roztaczają się malownicze widoki. Nad zaporą przebiega jedna z najładniejszych linii kolejowych, która łączy Jelenią Górę z Lwówkiem Śląskim. Około dwudziestej dojeżdżamy do Schroniska "Wojtek" w Jeleniej Górze.

Piętnasty dzień (sobota) 26.09.2014 Zwiedzanie Jeleniej Góry - 47 km

Jelenia Góra nie ucierpiała w czasie ostatniej wojny. Zachowało się tu wiele zabytków, jak choćby Rynek otoczony barokowymi kamienicami z podcieniami, z gmachem ratusza w centralnym punkcie. Na rynku spinamy rowery, a sami udajemy się na zwiedzanie miasta. Idziemy do Baszty i Bramy Wojanowskiej- jest to fragment średniowiecznego kompleksu obronnego. Zwiedzamy piękny barokowy kościół pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Pańskiego (obecnie Kościół Garnizonowy). Z Wieży Zamkowej, gdzie znajduje się taras widokowy podziwiamy panoramę Jeleniej Góry i otaczających ją gór. Po obiedzie jedziemy do uzdrowiska Cieplice, które znane są od XIII wieku dzięki ciepłym, leczniczym źródłom. W Parku Zdrojowym jedziemy do Pałacu Schaffgotschów specjalną ścieżką utworzoną dla rowerzystów. Jedziemy też do Parku Norweskiego, w którym odbywa się koncert muzyczny. Na zakończenie dnia zajeżdżamy jeszcze do Pałacu Paulinum, rezydencji myśliwskiej wzniesionej na szczycie wzgórza, w rozległym parku na wschód od centrum miasta. Wracamy do bazy: wieczorem pakowanie sakw, rano mamy bezpośredni pociąg do Poznania.

Epilog

Dwa pełne tygodnie na rowerach, w niełatwym terenie, trudne i niekiedy długie podjazdy do zamków i pałaców wzniesionych na najwyższych okolicznych szczytach. Przejechaliśmy na rowerach 866 km. Nie jest to może imponująca liczba, bo średnia dzienna wynosi 58 km, ale biorąc pod uwagę to, ile w ciągu dnia zwiedzaliśmy, był to spory wysiłek fizyczny. Często przy zmianie noclegu cały dzień jechaliśmy z pełnym bagażem. Pieszo przeszliśmy około 25 km, w ciągu dwóch dni w Skalnych Miastach w Czechach. Przez całe dwa tygodnie jazdy nikt nie złapał "kapcia", czyli nie przebił dętki. Na pewno przykrym doświadczeniem było zatrucie pokarmowe, choć teraz najczęściej wspominane. Wejście z rowerami na szlak pieszy od ruin zamku w Starym Książu, przysporzyło sporego dreszczyka emocji. Zaplanowane trasy przed wyprawą, z obiektami do zwiedzania, zostały wykonane niemal w 100 %. Wyprawa dość trudna, jako organizator, dziękuję wszystkim uczestnikom, za stwarzanie miłej atmosfery, a naszym koleżankom za twardość i hart ducha, jakim wykazywały się w trudnych chwilach. Zapraszamy do galerii.

©RR