Wyprawy KTR Sigma trochę dalej od domu

ZLOT WINOBRANIOWY 7-9.09.2012

07.09.2012 spotkało się 50 osób z całej Polski w Przytoku k/Zielonej Góry. Zostali zakwaterowani w schronisku młodzieżowym po 6 osób w salach z piętrowymi łóżkami. Wieczorem organizatorzy przygotowali wyżerkę w postaci kiełbas, szynek, smalcu, ogórków, pomidorów - i paletę różnych ciast. Ze względu na egipskie ciemności rozświetlonych tylko lampką rowerową dla mnie łasucha był to wieczór dobroci i rozpasania - mogłem zjeść ciasta ile chciałem i jakie chciałem. Skutkiem było wydatne brzuszysko i brak ochoty na tańce zaproponowane do późnych wieczornych godzin.

Rano wyjazd - pogoda nieciekawa i problem jak się ubrać - raz słońce, raz mżawka i zimno. Popędziliśmy do Sulechowa i przesiedliśmy się na szeroko kadłubowe motorowe łodzie. Trzy jednostki pruły do przodu mijając stary i nowy niewykończony most. Około godziny rozcinaliśmy wody Odry i lekko przemarznięci wróciliśmy do naszego nabrzeża. Rozgrzewając się na rowerach dojechaliśmy do jednego ze schronów niemieckiego odcinka obronnego Czerwieńsk. Przed II wojną światową zostało wybudowane 620 schronów betonowych wzdłuż Odry. Nastąpiło spotkanie z członkami Sekcji Przyjaciół Fortyfikacji, którzy z dużym zacięciem opowiadali o zadaniach i warunkach w jakich przebywali przydzieleni tam żołnierze. Włos się jeżył na widok prymitywnych warunków i zagrożeń ze strony atakujących. Rosjanie gdy zdobywali dany schron to rozstrzeliwali na miejscu obsadę twierdząc, że oni muszą walczyć na otwartym polu a Niemcy osłonięci betonem strzelają do nich jak do kaczek. Dla odmiany zwiedziliśmy miejscowość Przylep gdzie znajduje się Aeroklub Ziemi Lubuskiej. Dwóch młodych adeptów sztuki szybowania pokrótce opowiedziało o aeroklubie, typach samolotów, także o śmigłowcu posła Palikota, którym każdy chętny może polecieć (dość kosztowne poszukiwanie popularności). Następnie już Zielona Góra i obiad. Po obiedzie kto chciał zwiedzać, to pieszo zasuwał za prowadzącą i na początku zobaczył Kawiarnię - Palmiarnię, która powstała w 1961 roku a w latach 2007-2008 została gruntownie przebudowana. Powstał taras widokowy na Zieloną Górę a także restauracja pośród tropikalnej roślinności. Pomysł świetny i godny naśladownictwa. No i najważniejsze - tygodniowy festyn na głównych arteriach Zielonej Góry a dla mnie koszmar przedzierania się wśród gęstego tłumu. Chciałem koniecznie spróbować wina z zielonogórskich winnic - i to ci dopiero niespodzianka - nigdzie takiego trunku nie spotkałem. Reklamowano wina z różnych innych owoców po cenie doprowadzającej o zawrót głowy - 60 złotych za flaszkę - i to nie było ostatnie słowo. Powrót do pieleszy - mycie, przebieranie się i spotkanie z gospodarzami tego zjazdu. Ważnym punktem była degustacja win przywiezionych przez uczestników i wybranie tego najlepszego. Ubaw przedni a także zdecydowana poprawa humoru. Konkursy zręcznościowe poparte takimi dopalaczami powodowały salwy śmiechu i radości. Zakończenie dnia to wszelakie tańce, swawola i hulaj dusza - wina zielonogórskiego nie ma.

Niedziela - finał - zakończenie zjazdu, rozdanie nagród i powrót do domów. Ponieważ KTR Sigma miała na Zlocie najliczniejszą reprezentację, na ręce Prezes został złożony ogromny puchar szklany z którego wszyscy wypiją szampana z okazji 10 - lecia klubu. Zapraszamy do galerii.

©Michał

P.s. dopytując się o wino z winnic zielonogórskich otrzymywałem dosyć mętne odpowiedzi o braku koncesji dla prywatnych wytwórców, niechęci miasta w pomocy prywatnym plantatorom i udziału miasta - który - jeszcze niedawno był monopolistą tego trunku.