Wyprawy KTR Sigma trochę dalej od domu

Wyjazd na Słowację

Sześć osób z Sigmy przedłużyło sobie pobyt w górach, zmieniając miejsce z Bartkowej-Posadowa do oddalonej o 100 kilometrów Starej Lesnej na Słowacji leżącej u podnóża Tatr. Góry po tej stronie są większe i wyższe i sprawiają imponujące wrażenie. Pomysł świetny ze względu na piękne krajobrazy a także doskonałe warunki w wynajętym wcale nie drogim pensjonacie. Gorzej było z realizacją planowanych wypadów. Pogoda jak to w górach w kratkę i mieszane uczucia, czy jechać rowerem, czy pójść pieszo. Szczęście o tyle dopisywało, że znajdując się w danym miejscu aura była przychylna, pokazując piękno gór.

Częściowo schowane w chmurach góry dawały wrażenie drapieżnych i niedostępnych ale i prowokowały do zdobywania szczytów i przejść. Pierwszy wyjazd rowerami do Tatrzańskiej Łomnicy pod wyciąg krzesełkowy i zorientowanie się w aktualnych cenach. Pierwszy szok cenowy za pierwszy wjazd do stacji przesiadkowej 17 euro i dalej na Łomnicę 24 euro razem 41 euro (164 zł) od osoby. Mimo chęci zdobycia w ten sposób szczytu nie skorzystaliśmy z kolejek linowych ze względu na porywisty wiatr, który nam nie odpuścił do końca pobytu. W tym samym dniu dojechaliśmy jeszcze 8 kilometrów do Starego Smokowca. Jak się później okazało, każdy wyjazd czy to rowerem czy pieszo od pensjonatu do wybranego punktu prowadził cały czas pod górę i to momentami stromą. W dniu następnym pojechaliśmy rowerami nad jeziorko do Strebskiego Plesa oddalonego o 28 kilometry.

Dwie godziny morderczego podjazdu i w zamian kapitalnie położone wśród gór i pięknych stylowych pensjonatów jezioro. Na zdjęciach na pewno nie widać całego uroku tego miejsca, ale zapewniam że zapiera dech w piersiach. Wracając ubraliśmy się cieplej, bo tylko zjazd i gwizd wiatru w uszach. Punktem numer jeden było zdobycie szczytu na Rysach, który nie wypalił także przez pogodę. W wyższych partiach gór chmury całkowicie zasłoniły widoki powodując bezsens a i niebezpieczeństwo wchodzenia. Zmieniając plany w dniu następnym poszliśmy pieszo do Tatrzańskiej Łomnicy i szczęśliwie unikając deszczu dość szybko wróciliśmy na bazę. Każdego dnia patrząc z obawą na niebo staraliśmy się zwiedzać jak najwięcej i tak: samochodem do Starego Smokowca wjazd kolejką naziemną( taką jak na Gubałówkę) i już pieszo wzdłuż rwącego potoku Studenckiego oglądaliśmy huczące, toczące spienione wody wodospady.

Można podpierać się zdjęciami ale brak trójwymiaru na pewno nie odda całego piękna. Dzień następny dojechaliśmy busem do Striebskiego Plesa i pieszo zdobyliśmy Popradzkie Pleso - schronisko. Wchodząc do góry przez jakiś czas byliśmy otoczeni chmurami, które w pewnym momencie będąc poniżej nas odsłoniły cały urok potężnych gór i do końca mogliśmy napawać się niezapomnianymi widokami. W drodze powrotnej spotkaliśmy symboliczny cmentarz z imiennymi tablicami poświęcony tragicznie zaginionych taterników, ratowników czy normalnych ludzi. Wszystko co piękne szybko się kończy i dwa samochody w niesamowicie wietrzny dzień wracały do domu. Zapraszamy do galerii.

©Globrower.