Wyprawy KTR Sigma bliżej domu
Wycieczka do Puszczy Noteckiej 14-15.08.2010
Na weekendowy wypad do urokliwej krainy zwanej Szwajcarią Czarnkowską zdecydowało się pojechać 12 osób: Beata, Kasia, Magda, Ewa K. Ewa Z. Andrzej, Zbyszek, Roman, Darek, Adam, Krystian i piszący te słowa. Pogoda tego dnia nie zachęcała do jazdy rowerem. Na godzinę przed naszym wyjazdem z pętli Piątkowskiej zaczęło padać, mimo to krótko po godz. 8 wyruszyliśmy ubrani w kurtki i peleryny przeciwdeszczowe, z nadzieją że sprawdzą się optymistyczne prognozy pogodowe.
Postanowiliśmy pojechać szosami o mniejszym natężeniu ruchu. Za Złotnikami skręciliśmy w lewo na Sobotę i przez Golczewo, Zielątkowo do Objezierza, gdzie mieliśmy dłuższy postój wymuszony dwukrotną wymianą dętki przy rowerze Ewy. Przerwa na coś się przydała. W miejscowym sklepie wykupiliśmy wszystkie jagodzianki i co nieco spóźnieni dojechaliśmy do Obornik. Po kupieniu zapasowych dętek zwiedziliśmy dwa najcenniejsze zabytki: Świątynię gotycką z przełomu XV/XVI wieku oraz kościół o budowie szachulcowej z 1766r.
Pięknym Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym przez Kiszewo i Stobnicę dojechaliśmy do Zielonej Góry k/Obrzycka, skąd przez Tarnówko obraliśmy kierunek na Czarnków. Przed Tarnówkiem c.d. problemów technicznych tym razem z oponą Ewy, po prowizorycznym załataniu jedziemy dalej. Pogoda się znacznie poprawiła to i humory dopisywały. Krótko po godz.14 byliśmy na Rynku w Czarnkowie. Ewa ze Zbyszkiem pojechali już do Lubasza gdzie mieliśmy nocleg, a Andrzej i ja udaliśmy się na poszukiwanie sklepu rowerowego. Nadzieje okazały się płonne. Ewę czekało szycie opony, innego wyjścia nie było. Było słonecznie i ciepło a fontanna na rynku miała spore powodzenie.
Miasto Czarnków jest rozłożone wąskim pasem na krawędzi doliny między rzeką Noteć a stromymi wzgórzami morenowymi. Większość drzewostanu Puszczy Noteckiej stanowią bory sosnowe. Jednakże w jej północno-wschodnim krańcu na przedpolu Czarnkowa, znajduje się kraina porośnięta lasem bukowym i wypiętrzona ponad resztę puszczy i doliny noteckiej stromymi wzgórzami morenowymi. Kraina ta zwana od dawna Szwajcarią Czarnkowską, kraina wzgórz i wzniesień przecięta nurtami rzeki Noteć ukształtowana przed około 12 tysiącami lat pod wpływem działania lądolodu bałtyckiego. Wcześniej płynęła tu Wisła. Przy rynku znajduje się zabytkowy neogotycki ratusz, jednak najstarszym i jednym z najcenniejszych zabytków regionu jest kościół z XVI w. który zwiedzamy. Zatrzymaliśmy się przy Muzeum Ziemi Czarnkowskiej, dalej jadąc koło amfiteatru skierowaliśmy się do miejscowości Goraj.
Po kilku kilometrach tabliczka skierowała nas w stronę zamku. Po drodze minęliśmy imponujący wiadukt kolejowy z cegieł, po obu stronach wysokie strome wzgórza, dalej pojechaliśmy delikatnie pod górkę i po krótkim podjeździe znaleźliśmy się przy renesansowym zamku Hochbergów z pocz. XX w. Obecnie mieści się tu Zespół Szkół Leśnych. Jest to bardzo atrakcyjna okolica a na zboczach głębokich dolin rosną tu cisy, jodły, sosny wejmutki, stare buki, jesiony i graby a wśród nich pomniki przyrody. Niedaleko zamku znajduje się grób właściciela zamku, jest tam krzyż i głaz pamiątkowy. Został tu pochowany hrabia Rzeszy Wilhelm Bolko Emanuel von Hochberg, budowniczy gorajskiego zamku i potężny właściciel ziemski. Jeszcze za życia wybrał ten zakątek jako miejsce wiecznego spoczynku. Często przesiadywał tam czytając książki i spoglądając na drugi brzeg Noteci, gdzie została jego Ojczyzna .Działalność, a także sposób w jaki traktował ludzi, sprawiły że w pamięci okolicznych mieszkańców oraz służby pozostał człowiekiem uczciwym, sprawiedliwym i wspomagający potrzebujących.
Wracamy koło zamku i kierujemy się do wsi Goraj a następnie do Lubasza gdzie w ośrodku wczasowym nad j. Dużym mamy zamówione noclegi. Z daleka już widać okazałe Sanktuarium w Lubaszu. Trafiliśmy na obchody Dni Lubasza gdzie wieczorem oczekiwany był występ zespołu Leszcze. Amfiteatr znajduje się w pobliżu ośrodka wczasowego z działającą już całą infrastrukturą na czele z gastronomią. Od władz gminy każdy z uczestników naszej wycieczki otrzymał mapkę szlaków rowerowych i folder-przewodnik po gminie. Mimo przejechanych dziś kilometrów, a każdy miał na koncie ok. 100 km lub więcej, po nikim nie było widać zmęczenia. Ale najpierw kąpiel w jeziorze. Beata, Ewa, Kasia i Magda najszybciej wskoczyły do wody w towarzystwie Krystiana i Darka. My z Andrzejem degustowaliśmy (działającą leczniczo na zakwasy) wytwór czarnkowskich piwowarów. Trzeba przyznać że to co wlewają do rzadko już spotykanych butelek typu beczułka, świadczy że znają się tu na fachu.
Wieczorem w oczekiwaniu na Leszcze koncertują różne zespoły miejscowe, a na widowni w amfiteatrze komplet widzów. Zespół daje dwugodzinny koncert połączony z konferansjerką prowadzony przez głównego wokalistę, jak na mój gust za głośno.
W niedziele wyruszamy o 9.30, jedziemy nad jeziorem przez park do okazałego barokowego pałacu w Lubaszu, który obecnie jest w rękach prywatnych. Z Lubasza jedziemy polną drogą 3 km do Bzowa gdzie zachował się pałac z ok.1880r stylem nawiązując do typu renesansowej rezydencji. Wśród zachowanego starodrzewna na uwagę zasługuje okazały dąb o nazwie Mikołaj. Następnym celem naszej rowerowej eskapady jest wieś Krucz. Zatrzymujemy się przy dworze z 1830 roku który jest siedzibą Nadleśnictwa Krucz . Dworek ładnie odnowiony, w parku ze stawem jest kilkadziesiąt pomnikowych dębów. W Kruczu szukamy sklepu by uzupełnić zapasy napojów, bo 15 sierpnia duża część sklepów była zamknięta.
Z Krucza jedziemy przez las szlakiem rowerowym wzdłuż rzeczki Gulczanka, gdzie w wielu miejscach są rozlewiska porośnięte grzybieniem białym i grążelem żółtym. Zatrzymaliśmy się nad jednym z takich rozlewisk ze śluzą ,a potem nad naturalnym oczkiem wodnym o charakterze jeziorka. Teren ten objęty jest ochroną rezerwatową "Wilcze Błota". Ochronie podlega całe zbiorowisko roślinności torfowych min. żurawina błotna i rosiczka owadożerna.
Dojeżdżamy do Hamżyska gdzie na skrzyżowaniu dróg stoją zabytkowe kamienne słupy, które niegdyś wskazywały podróżnym drogę. Kierujemy się szlakiem na stronę północną Jeziora Białego gdzie w lesie stoi kapliczka, która upamiętnia miejsce biwakowania latem w 1977 r. kardynała Karola Wojtyły wraz z grupą przyjaciół. Od kapliczki jedziemy do Mężyka leśnym szlakiem rowerowym, po obu stronach szlaku młody las posadzony po pożarze w 1992 r.
W Mężyku nareszcie zastajemy otwarty sklep nieźle zaopatrzony. Najsłynniejszym mieszkańcem wsi był Paweł Jechalik legendarny "Syzyf z Puszczy Noteckiej". Przez 10 lat przekopał kanał między Jeziorem Zdręczno i Jeziorem Górne. Przy kanale stoi wózek, którym ten Syzyf woził ziemię. Jego syn Jacek wybudował w okolicy rowu przystań, miejsce do łowienia ryb, organizuje duże imprezy plenerowe, zabawy, spotkania.
Objeżdżamy Jezioro Białe od strony południowej, gdzie leży dawna osada puszczańska, wieś Biała. Dziś jest istnym miasteczkiem domków letniskowych. Na terenie kąpieliska w 1999 r. Wojewoda Wielkopolski odsłonił kamień z napisem "Serce Puszczy Noteckiej". W miejscowym kościele znajduje się tablica upamiętniająca pobyt kardynała Karola Wojtyły oraz tablica mówiąca o pożarze Puszczy Noteckiej który miał tu miejsce w 1992 r. Wart obejrzenia jest też obraz św. Huberta z porożem jeleni. Od miesiąca jest tam głaz upamiętniający spotkanie Karola Wojtyły z miejscowym proboszczem, usytuowanym na terenie prywatnym. Za pozwoleniem gospodarzy mieliśmy okazję go zobaczyć, także można go obejrzeć od strony jeziora podpływając kajakiem.
Zrobiliśmy sobie przerwę na terenie kąpieliska, nie wszyscy mieli ochotę na pluskanie. Ruszyliśmy w drogę powrotną. Z możliwości skorzystania dojazdu pociągiem do Poznania z Wronek lub Szamotuł nikt nie miał ochoty, i dzięki temu wszyscy przekroczyliśmy 100 km. Dwa dni to za mało by delektować się pięknem tego zakątka Puszczy Noteckiej.