Wyprawy KTR Sigma bliżej domu
IX Poznańska Wiosna z Koziołkami pod hasłem "Poznań na torach" 17-19.05.2019
W naszym mieszkanku zazwyczaj spokojnym a nawet lekko sennym, na początku każdego maja ( już od dziewięciu lat), zaczyna się rejwach, który z każdym dniem buzuje na zasadzie tornada. Początkowo nieliczne telefony, pod koniec nie mające końca, alarmowały Wiesię w różnych porach dniach o normalnych czy zmyślonych problemach związanych z przybyciem do Poznania na Koziołki, w tym wypadku dziewiąte. Prośby do mnie, abym coś odebrał lub coś kupił, to pod koniec było jak w wojsku na zasadzie rozkazu - do natychmiastowego wykonania. Jeszcze tylko parę zarwanych nocek i organizatorka a zarazem komandor Wiesia Kil 17 maja 2019 r. mogła ogłosić uroczyste otwarcie IX Poznańskiej Wiosny z Koziołkami pod hasłem "Poznań na torach". Przejechali praktycznie z całej Polski, koleją , samochodami a autochtoni na rowerach - razem 90 osób. Dopisali "starzy" bywalcy, ale pojawiła się nowa grupa z TKK PTTK im. Wł. Huzy z Gliwic. Od poniedziałku do czwartku pogoda wybitnie barowa - padało i wiało. W piątek na życzenie Wiesi, i na pewno wszystkich uczestników, zaświeciło słońce, roztaczając ciepłą i przyjemną wiosenną aurę.
Jeden z ważniejszych punktów zjazdu zaliczony - słoneczna pogoda. Koleżanki Jola Ś. i Genia zajęły się przydzieleniem pokoi, przygotowaniem toreb z gadżetami, a sekcja kuchenna koleżanki Zosia i Ewa zajęły się gotowaniem pyrek oraz całą gastronomią związaną z kolacją. Tradycyjnie to był gzik (twarożek dla niewiedzących) i pyry - poznaniakom znane jako danie regionalne. Drugi punkt zaliczony - pełne brzuszki przy muzyce i kuflu dobrego piwa ??. Odbył się także nowy konkurs - kalambur, w którym mogły uczestniczyć tylko 4 osobowe drużyny. Wygrywał oczywiście zespół, który w najszybszym czasie ułożyły odpowiedź z liter. Każda osoba miała na sobie dwie litery, jedną na plecach drugą na piersi . Jest to koronny i brawurowo poprowadzony konkurs prze Jolę W. Zabawa przednia, wprowadzająca w doskonały humor wszystkich biorących w tym udział.
Sobota - dzień piękny - wyjazd o 8.30 w pełnym słońcu - trasa głównie rowerowymi dróżkami, których w Poznaniu przybywa regularnie. Trzeci punkt to zwiedzanie - świetnie przygotowane przez Włodka i Roberta - którzy opracowali trasę do lokomotywowni CARGO i zajezdni tramwajowej na Franowie, oraz powrót. W zwiedzaniu pomógł Mieciu wykorzystując swoich "kumpli". Oprowadzani byliśmy w dwóch grupach przez inżynierów poświęcających swój wolny czas i odpowiadających na wszystkie pytania. Clou zwiedzania, to możliwość wejścia do lokomotywy elektrycznej posiedzenia na krześle kierującego i przejścia wzdłuż tego wagonu wewnątrz ( jest tam bardzo ciasno i ciemno). Na pewno 99 % było tam po raz pierwszy.
Drugim miejscem do zwiedzania była zajezdnia tramwajowa na Franowie. Imponująca wielkością - obecnie najnowocześniejsza infrastruktura w Europie. Następną niespodzianką był specjalnie przygotowany nowoczesny tramwaj, który nas obwiózł po potężnych halach z przerwami na objaśnienie zasad działania tej zajezdni - a na koniec próba szybkości do 70 km/godz. Na zakończenie obiad w IKEA. Czwarty punkt - pełne brzuszki i powrót do bazy. Piąty punkt to konkursy na bazie i zabawa. Wystawiono grill i każdy mógł zjeść co najmniej dwie kiełbaski lub tyle ile miał ochotę - znowu pełne brzuszki. Szósty punkt to podsumowanie przez Wiesię całej imprezy oraz nagrody za wygrane w konkursach. Przyznanie pucharu najliczniejszemu klubowi biorącemu udział w "koziołkach" był nim - Ognisko TKKF "Bicykl" w Bobolicach .Dwójka małych dzieci otrzymały dodatkowe prezenty, za to że uczestniczyły od początku do końca i były bardzo odważne i wytrzymałe. Komandor Wiesia podziękowała wszystkim, a wszyscy podziękowali Wiesi.
W niedzielę kto chciał pojechał do Tulec do Sanktuarium Maryjnego. Grupę poprowadził sam szef Sigmy Rysiek Rurka. W kościele przywitał nas ksiądz, zaprosił do świątyni i dał szybką lekcję historii z tym miejscem związaną. Zostaliśmy zaproszeni na kawę i ciastka. W drodze powrotnej zaglądnęliśmy do źródełka - który jest w rozbudowie i hajda na bazę. Pogoda nam do końca sprzyjała, troszkę zagrzmiało i tylko parę kropel deszczu na nas spadło. Serdeczne pożegnanie i rozjazd do domów. To już koniec, i ja tam byłem, wino i miód piłem.
P.S Miło było się znowu spotkać. Zapraszamy do galerii.