Wyprawy KTR Sigma bliżej domu

Wzdłuż Noteci od 30.04.2011 do 03.05.2011

Sobota 30.04.2011. Rysiek vel Generał wystąpił w podwójnej roli i Komandora i organizatora 4 dniowej wędrówki rowerowej wzdłuż Noteci. Ile telefonów, e-maili i spotkań trzeba wykonać żeby perfekcyjnie przygotować tylko parodniowy wypad - dużo. Jak to wszystko zagrało, postaram się starannie opisać. Jeszcze jedna uwaga - fotografie - Rysiek poświęcił ogrom czasu na opisanie wszystkich fotek dołączając komentarz czy to historyczny, czy to dydaktyczny - czapki z głów.

Wyjazd z Poznania wczesnym rankiem mógł się zakończyć tylko na peronie. Szynobus kursujący do Wągrowca po prostu nie przyjechał. W zastępstwie podstawili autobus i tylko dzięki uprzejmości kierowcy upchaliśmy do schowka nasze rowery. Po drodze jeszcze kilku rowerzystów próbowało zabrać się z nami - okazało się to niewykonalne.

W Wągrowcu czekała na nas Ewa. Z tytułu lokalnego patriotyzmu pokazała nam najciekawsze miejsca. Kapitalnym widokiem jest skrzyżowanie rzek Nielby i Wełny - niestety nie jest to naturalna bifurkacja, lecz skrzyżowanie rzek powstałe w wyniku prac melioracyjnych prowadzonych przez cystersów w dolinie Wełny (XV-XVI w.). Następnie grobowiec rotmistrza Łakińskiego w postaci piramidy. Postać ciekawa, chwalebna ale i tajemnicza.

Ruszając w trasę do Wyrzyska dopadł na wściekły wiatr dmuchający prosto w twarz i towarzyszył tego dnia do końca. Mocno naciskając na pedały dotarliśmy do Gołańczy, gdzie czekała na nas umówiona przewodniczka . Żeby pokazać nam kościół skorzystała z pomocy Roberta przy otwieraniu kłódek. Żartowaliśmy że i bez kluczy też by sobie poradził. Następnie była Regionalna Izba Tradycji w Gołańczy i może największa atrakcja - ruiny zamku Pałuków. Zabezpieczone w latach 50-tych, obecnie niestety niszczeją i grożą zawaleniem. Trzeba wierzyć że znajdą się sponsorzy i pięknie go wyremontują. Tam dojechał Andrzej - spojrzałem mu głęboko w oczy i zobaczyłem to co mnie zawsze denerwuje - piasek - dużo piasku. Przejął pałeczkę od Komandora i dalej poprowadził gdzie było można się spodziewać - oczywiście po piachach. W Grocholinie zobaczyliśmy Dworek o charakterze obronnym zwanym też Zamkiem, doskonale utrzymanym.

Kcynia schludne i zadbane miasto mające swojego bohatera sławiącego to miejsce na cały świat. Mowa o Profesorze Czochralskim ojcu przyszłych mikroprocesorów do komputerów oraz doliny krzemowej w USA. Resztę opisał Rysiek na zdjęciu. Po szkolnej Izbie Pamięci oprowadzała nas prac. referatu promocji Urzędu Miasta i Gminy Kcynia p. Anna Duda - Nowicka i wymieniła wszystko co można zwiedzić, że szczególnym wskazaniem na kościół przyklasztorny p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny ze słynną drogą krzyżową.

Z kolei w Smogulcu oprowadzał nas proboszcz po swoim renesansowym kościele a całe piękno i opis jest ukazany na zdjęciach. Popędziliśmy dalej minęliśmy most nad Notecią i krótka przerwa na śluzie w Gromadno.

W Samostrzelu oprowadzał nas opiekun pałacu, emerytowany nauczyciel szkoły rolniczej. Plany związane z pałacem to wynajęcie i odremontowanie dla wojskowych z NATO - niestety nie wypaliło. Najważniejsze to nowy dach, szyby w oknach i tęsknota w oczach starego nauczyciela za pięknym, tętniącym życiem nowo odrodzonym zabytkiem.

Po tylu wrażeniach dotarliśmy do Wyrzyska na nocleg. Dla prawdziwych rowerzystów warunki doskonałe - wygodne łóżka, ubikacje i dwa prysznice. Jeden chyba dla krasnoludków przerobiony z bidetu. Denerwowało jedno, pazerność na pieniądze i niechlujne wykonanie pomieszczeń i sanitariów. Zmęczeni po 100 kilometrach spokojnie przespaliśmy noc, a rano przywitało nas słońce.

Niedziela 01.05.2011 zimno i znowu mocny wiatr prosto w twarz. Dotarliśmy do Łobżenicy a konkretnie do Górki Klasztornej zobrazowanej i opisanej przez Rysia. To jest luksus piszącego - tylko wylicza a reszta na zdjęciach.

Białośliwie teren Wyrzyskiej Kolejki Wąskotorowej. Prezes Piotr Rogoziński - pasjonat, robi co może aby utrzymać cokolwiek w jakimkolwiek porządku. Chroniczny brak pieniędzy oraz dotacji powoduje już olbrzymie zniszczenie pomieszczeń, sprzętu i lokomotyw. Walące i cieknące dachy bez finansowej pomocy bezpowrotnie ulegną zniszczeniu i co za tym idzie reszta sprzętu znajdująca się wewnątrz.

Miasteczko Krajeńskie z cmentarzem i grobem Michała Drzymały. Dalej w Pile-Kalina słup graniczny pomiędzy byłą Polską a Niemcami. W Pile Leszkowie duży wojenny cmentarz żołnierzy Radzieckich i Polskich a naprzeciw cmentarz pamiętający pierwszą wojnę światową.

Piła i doskonałe warunki w PTSM jakże różne od poprzedniego. Umówiliśmy się na wspólne śniadanie - rano pobiegłem po prowiant i przy pomocy Wiesi i Kazia zrobiliśmy sobie małą fetę z jajecznicą na dwóch patelniach na którą zdążyła się załapać Beata - właśnie przybyła z dworca.

Poniedziałek 02.05.2011 tym razem była tylko jazda bez zwiedzania poszczególnych miejsc. Przejechaliśmy przez takie miejscowości jak Kotuń, Stobno - po drodze zboczyliśmy do promu i następnie Radolin, Kuźnica Czarnkowska i postój na kawę w Czarnkowie.

Kto szuka ciszy i spokoju, powinien zawitać do Północnej Wielkopolski. Jeśli chodzi o bogactwo przyrody Noteć może z powodzeniem konkurować z Biebrzą o palmę pierwszeństwa królowej polskich rzek. Kiedy na wiosnę rzeka wylewa, na rozlewiskach spotkamy tysiące migrujących ptaków. Jesienią jest to miejsce koncentracji stad żurawi.

W ramach Europejskiej Sieci Natura 2000 Dolina Noteci stanowi specjalny obszar ochrony siedlisk. Nic dziwnego, że rozpoczęły się starania o wpisanie Doliny Noteci na Listę Światowego Dziedzictwa Natury UNESCO. Jeżeli dołożymy do tego leśne okolice Puszczy Noteckiej i Borów Krajeńskich to mamy najwspanialsze zasoby przyrodnicze mogące stać się markowym produktem turystycznym tej części Europy.

Do tego sporo zabytków, świadczących o bogactwie kulturowym tych terenów. Obecni mieszkańcy miast, miasteczek i wsi są bardzo przyjaźnie nastawieni do turystow odwiedzających Dolinę Noteci, czego doświadczaliśmy wielokrotnie przemierzając te urokliwe tereny.

Ostatni etap Jędrzejewo i ładnie położony ośrodek agroturystyczny z kapitalnym właścicielem p. Józefem Sciepurą. Przywitał nas kawą, sałatką jarzynową i własnej roboty winem. Warunki doskonałe i mogliśmy siedzieć do późna w nocy nikomu nie przeszkadzając. Rano po śniadaniu z wiatrem w plecy pognaliśmy do Poznania.

Dzięki Komandorze za organizacyjny wysiłek dopięty z żołnierską solidnością a także stopniowanie miejsc noclegowych od najsłabszych do wręcz wzorcowych. Tak jak dobry gospodarz zaczyna od słabego wina a kończy na znakomitym. Zapraszamy do galerii.

©Globrower